Ale tytuł co? Musze to z siebie wyrzucić, bo mnie normalnie trafi. A że mam już 16 obserwatorów to jako egocentryk postanowiłam podzielić się z wami moimi niezwykłymi przygodami, które jak twierdzi moja bliska znajoma dzieją się tylko u mnie. A więc:
Przygoda nr 1.
Działo się to dwa tygodnie temu. Miałam bardzo ważne spotkanie w Warszawie więc byłam ostro zestresowana. Od rana wszystko szło nie tak jak trzeba. Mąż zaspał do pracy(1 raz w życiu)2 wywaliło nam grzejnik (pod którym stały moje jedyne jesienne buty) Zakładam je i co??? Woda. Myślę..hmmm Karo by mi nie nasikała, nie dała by rady...To pozostaje 1 opcja grzejnik. Ale że byłam już spóźniona na autobus to pognałam jak dzika (grzejnik i Karo zostali z babcią). Jadę do tej Warszawy a po drodze korki,jakich nie wiedziałam nie wiem ile czasu. Jak już dotarłam do centrum szukam autobusu 505 (bo mąż mi taki wypisał na kartce) wypisał drugi ale drugim to sie nie wyrobie. Toteż biegam jak dzika na centralnym, wpadam do autobusu i pytam jakiegoś kierowce skąd odchodzi to 505 a on co? WYCOFALI!!!! Nooooooo Ale spokój mam jeszcze 30 min. Jakaś pani miła mówi że dojadę tym autobusem. To jadę ufna, (ale zerkam na rozpiskę) czasu coraz mniej. Nie wiem gdzie jestem. Pytam kogos z boku, bo pani mnie uspokaja, ale ja jakoś spokojna nie jestem. Mówią że trzeba wysiąść i w drugą stronę jechać. Wysiadam i mam przejść rzez pasy jakieś 30m a tam??? Ten autobus co w nim powinnam już być co zrobił? Odjechał bezczelny jeden. A ja w tych bucikach na obcasikach co noski odkryte mają stoję i patrzę jak odjeżdża (bo czerwone mam i głupia nie jestem pod samochody rzucać się nie będę, nawet te markowe). Więc idę na przystanek, nie wiem gdzie jestem serio a mam mapę, bo jakaś pani przejęta mną w autobusie dała mi w prezencie (musiałam wyglądać żałośnie). Postanowiłam że zadzwonię, powiem że się spóźnię. Toteż dzwonie i co???? TO SPOTKANIE JEST ZA TYDZIEŃ!!! Jak ja się śmiałam. Tak to jest czytać ze zrozumieniem.
2 PRZYGODA: To szybko. Zamówiłam maszynę do szycia na allegro. Wcześniej upewniłam się czy warto itp. Kurier przywiózł do pracy, więc nie rozpakowałam od razu (strasznie duże pudło było) Cieszyłam się jak głupia i wszyscy mieli ze mnie ubaw. Ale najlepszy ubaw miał mój mąż, kiedy rozpakował pudło i co??? Nikt nie ma takiej maszyny. Moja posiada m.in funkcje: odgrzania kiełbaski, podgrzania obiadu, grila zrobić też mogę. Nieźle co???? A pragnę podkreślić, że oni mikrofalówek w swojej ofercie nie mieli.
Wczoraj wreszcie ją wymienili. Ale co? Instrukcji, pokrowca, gwarancji i paragonu BRAK! Normalnie dzwonie do nich i mówię a oni:
-"Pani nazwisko"
-................
-" O matko"
Myślicie ze im posłałam??? Nie ja się tylko śmiałam i powiedziałam że się nie ciesze i żeby mailem przesłali instrukcjie bo nitki nie potrafię wsadzić.
To pozdrawiam i życzę miłego dnia
3 komentarze:
no cóż gdyby nic się nie działo to nudno by było a tak jest kolorowo ...
No nie!!! Jesteś niesamowita. Dwa razy wszystko czytałam. I... chcę jeszcze. Mam nadzieję, że masz więcej przygód.
Pozdrawiam cieplutko
o żesz, ale przygody!:)
Prześlij komentarz